Od dłuższego czasu mamy nową modę na wlewy dożylne w wysokich dawkach. Miesiąc temu pojawiała się u mnie kolejna osoba, której zaproponowane zostały wlewy witaminowe w jednym z centrów medycznych na Górnym Śląsku.
Kobieta, lat 43 cierpiąca na przewlekłą chorobę nerek, jelit, z lekką niedowagą otrzymuje wlew z witaminą C. Po 2 dwóch godzinach dostaje bolesnego skurczu brzucha, pleców, zaczyna gorączkować, ląduje w szpitalu. Lekarze mówią o sepsie zagrażającej życiu. Dochodzi do zastoju moczu w nerce. Pacjentka pozostaje w szpitalu przez miesiąc. Bardzo osłabiona i wyniszczona zgłasza się do mnie. W chwili obecnej stosujemy dietę niskobiałkową, oszczędzającą nerki i jeszcze długa droga przed nami. Tego typu historii u mnie w gabinecie jest coraz więcej. Dlaczego o tym piszę? Bo wiele alternatywnych metod leczenia to wielkie utrapienie lekarzy pracujących w szpitalach, ale i coraz większe dietetyków, gdyż bo po takich akcjach staramy się ‘’ogarnąć’’ takiego pacjenta. I nie mówię tylko o nieudanych kuracjach witaminowych, ale i ziołowych. Mądrość zazwyczaj przychodzi po … utracie zdrowia. Pacjenci najczęściej nawet nie przyznają się lekarzom jakie wcześniej kuracje były stosowane. Uważajcie i bądźcie czujni na to co wam oferują, konsultujcie tego typu ‘’terapie’’ z lekarzami, poznajcie za i przeciw, bo konsekwencje takich terapii mogą być opłakane, możecie wiele stracić. Komercyjne wlewy witaminowe to niepotwierdzony naukowo marketingowy chwyt, kolejny dochodowy biznes żerujący na niewiedzy i naiwności swoich klientów.
Długotrwałe podawanie wlewów witaminowych w dużej ilości może grozić chorobami nerek, niewydolnością, rozwojem kamicy nerkowej i może być niebezpieczne pod kątem wystąpienia reakcji alergicznych, wręcz wstrząsowych. Przykładowo, witamina C w dużych dawkach u osób, które mają kamicę nerkową (a często nawet o tym nie wiemy), paradoksalnie oznacza duże prawdopodobieństwo ataku. Podchodźcie rozsądnie do tzw. metod alternatywnych. Nie ryzykujcie własnym zdrowiem.